21:09

Matka kontra władza

Pojechałam z Marcinem na badania krwi rano. Szczerze mówiąc, gdybym wiedziała jakie są warunki drogowe, to bym dupy z domu nie ruszyła.
No ale pojechałam. Autobusem, bo ktoś musiał przy dzieciach zostać a ja prawka nie mam.
Dojechaliśmy spokojnie, beż żadnych atrakcji.
Gorzej było na miejsce.
Miasteczko P to małe miasto, wszędzie jest blisko. No i wysiadłam sobie na przystanku i idę z Marcinkiem sobie do ośrodka zdrowia. Jest ślisko, ale bez strachu- szłam koło urzędu miejskiego***.
Gorzej było jak się od tego urzędu oddaliłam.
Im było bliżej ośrodka, tym było gorzej. Do budynku idzie się chodnikiem, ale "pod górkę", a chodnik ten od połowy nie był niczym posypany!!!
Jeszcze "tam" jakoś doszłam, gorzej było "spowrotem", bo z górki. Na pierwszym odcinku trzymałam się ogrodzenia od szkoły i gimnazjum, ale Marcin i tak mi leciał, na drugim, znowu z górki trzymałam się łańcuchów (takich umieszczonych na końcu chodnika, żeby na drogę nie wejść), Marcin dlaej mi co chwilę spadał, ja też w pewnym momencie myślałam, że polecę.
Płakać mi się chciało i szlag mnie trafiał. Postanowiłam więc kogoś odwiedzić z miłą wizytą.
Droga do urzędu miejskiego odbyła się już bez większych atrakcji- im bliżej tym lepiej.
Wchodzę do budynku, udaję się na pierwsze piętro i grzecznie pytam sekretarki czy mogę do burmistrza bądź zastępcy. Skierowała mnie do tego drugiego. Grzecznie więc pukam, pytam, czy mogę wejść, wchodzę z dzieckiem i... teraz przytoczę tak mniej więcej treść naszej "rozmowy".

Monika: A może by się pan przeszedł na nogach do ośrodka zdrowia?!
Zastępca: A po co?
M: A po to, żeby pan zobaczył, jak tam jest ślisko na chodnikach!
Z: Proszę pani, od rana ludzie sypią chodniki.
M: Jakoś trudno to zauważyć, chodnik do ośrodka jest tylko połowie obsypany, a to jest przecież pod górkę!
Z: Pani ma do mnie pretensje, że taka pogoda jest?
M: Nie mam pretensji o pogodę, tylko o organizację! Najpierw się obsypuje najbardziej oblegane miejsca i najbardziej niebezpieczne! Tam do ośrodka ciężko jest dojść, mi się dziecko co chwilę przewracało, tutaj koło gminy jest prosta droga i obsypane porządnie, że tańczyć można,a tam?!
Z: (już trochę wkurzony) A co, tylko pani z dzieckiem chodzi? \
M: Nie tylko ja, ale ja mówię w imieniu wszystkich, ale widać wam się bardziej opłaca odszkodowania płacić niż porządnie przesypać!
Z:Proszę pani zaraz będzie przysypane, ja nie rozumiem, żeby mieć do mnie pretensje o pogodę!
M: Ja nie ma pretensji o pogodę tylko o to, że zamiast przysypać drogę do ośrodka to napierw dbacie za przeproszeniem o swoją dupę!
Z: (tą "dupą" go rozeźliłam trochę) No to teraz pani pokazała klasę
M: Trudno, skoro taka gmina to taki obywatel! A Pan jak taki mądry niech ruszy się z tego stołka i niech się przejdzie tam i zobaczy, w końcu za coś panu płacą. Marcin, wychodzimy. do widzenia.

nie wiem, czy coś mi odpowiedział.

Pozdrawiam zastępcę burmistrza.


*** urząd miasta pisany małą literą z pełną świadomością, bo jestem obrażona.
Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger